Gdy doświadczamy frustracji, bo jakieś nasze potrzeby nie mogą zostać zaspokojone, czujemy się przepracowani, nierozumiany, szukamy sposobów na znieczulenie. Zamiast spotkać się ze swoim cierpieniem, odcinamy się od emocji, tracimy wgląd w siebie, odsuwamy się od bliskich. Pojawia się wtedy pytanie: jak znaleźć się w pokonywaniu życiowych trudności?
Świat w którym żyjemy przechodzi globalny kryzys. Wielość zachodzących zmian począwszy od ekonomicznych po technologiczne, ekologiczne i kulturowe a do tego pandemia, wojny, klęski żywiołowe, inflacja- to wszystko nie pozostaje bez wpływu na naszą psychikę.
Tempo życia na przestrzeni ostatnich lat wzrosło wielokrotnie. Wielu ludzi nie wytrzymuje tempa życia, presji. Rzeczywistość, która nas otacza, każe nam działać szybko i skutecznie, nie pozostawiając prawa do odpoczynku i „marnowania czasu”. A tam, gdzie jest przestrzeń na refleksje, czucie, uważność, przeżywanie, doświadczanie, jest też czas na kontakt ze sobą i innymi, na bliskość i budowanie więzi. Poddani presji niekończącej się listy zadań, obowiązków, presji czasu i pośpiechu, coraz słabiej zaczynamy być ze sobą. Czujemy się przepracowani, zaczynamy czuć że nasze życie staje się jałowe, puste i pozbawione głębszego sensu.
Świat, w którym żyjemy, nagradza za osiągnięcia. Jesteśmy w ciągłym przymusie przenoszenia uwagi z bodźca na bodziec, pomijając zauważenie w tym siebie.
Właściwości tj.: szybkość, pragmatyzm, efektywność, skuteczność, aktywizm- są wysoce cenione i wymaga się ich od nas.
Nasza wartość, warunkowana jest „dowożeniem”, spełnianiem oczekiwań, wyrabianiem norm. W wyniku tego, aby utrzymać się „w grze” poddajemy się działającym na nas siłom. Mamy przekonanie że jeśli odpuścimy, oznaczać to będzie klęske i niebyt. Sprawia to, że mamy w sobie przymus ciągłego nadążania, robienia wszystkiego aby podołać i dzięki temu moc myśleć o sobie dobrze: ze jesteśmy silni, sprawni, wydajni. Przeżywamy lęk, że w pewnym momencie nie doskoczymy, nie damy rady więcej udźwignąć. Że zostaniemy w tyle, „stratowani” przez innych.
W kulturze celów musimy być skuteczni, mieć podzielną uwagę, odpowiednią prędkość i koncentracje. Aby nie wypaść „z obiegu”, nie stracić formy, weekendy spędzamy aktywnie. Wszechobecna rzeczywistość, wciska nas w powinność aby być w ciągłym ruchu, zdyscyplinowaniu, przepełnionym energią, dobrze pozyskując każdą minutę w efektywnym działaniu. Nawet relaks, dbanie o kondycję psychiczną i fizyczną staje się kolejnym obowiązkiem. Działanie, osiąganie to tryb mobilizacji. A on oznacza: napięte mięśnie, permanentny stan gotowości, aktywny system wykrywania zagrożeń, życie „na zacisku”.
Wchodząc w dorosłość, mamy wrażenie że jesteśmy niezniszczalni, a nasza energia życiowa niewyczerpalna. Staramy się pogodzić ze sobą rożne role i obowiązki a doba ciągle ma tą samą pojemność. Każdy dodatkowy wysiłek zaczyna odbijać się na kondycji i zwiększa stres. Ciało zgłasza sprzeciw jako pierwsze: bóle pleców i stawów, migreny, problemy z tarczycą, infekcje. Powoli tracimy dawny zapał i impet. Coraz rzadziej spotykamy się z przyjaciółmi, przestajemy czytać książki, ćwiczyć, nie mamy czasu ani siły na seks i wieczorne wyjścia, rezygnujemy z pasji, porzucany zainteresowania. Nie nawiązujemy nowych znajomości, bo i tak nie będziemy mogli ich pielęgnować. Jedynie nicą wydaje nam się, że mamy upragniony czas dla siebie. Oddajemy się „rozrywce” przeglądając media społecznościowe i marząc o tym, by osiągnąć więcej i mieć na to siłę. Gdy przychodzi sen, jest druga w nocy a budzik ma nas obudzić o siódmej. Nagle przychodzi to, co nieuchronne: moment wyczerpania zasobów- czasu i energii. Nic już nie cieszy i nie sprawia radości. Życie straciło blask. Ogarnia nas zniechęcenie, poczucie bezsensie i pustka.
Presja stała się nie do udźwignięcia. To jest ten moment w którym możemy czuć, że chcemy „wysiąść” ze swojego życia: rat kredytu, rachunków do opłacenia, marzeń dzieci o egzotycznych wakacjach czy studiach za granicą.
Wg danych WHO ponad 300 mln ludzi na świecie cierpi na depresje a około 260 mln cierpi na zaburzenia lękowe.
Te dane wskazują, że wzrost zachorowalności na te choroby jest związany przede wszystkim ze stałe rosnącymi wymaganiami współczesnego życia i wzrostem niepewności ekonomicznej. Do tego dochodzi poczucie osamotnienia i brak wsparcia emocjonalnego. Izolacja społeczna to kolejny wielki problem w świece zdominowanym przez technologie i media społecznościowe. Jesteśmy w działaniu a nie w bliskości. Szczególnie narażeni na wpływ obecnej rzeczywistości, są osoby noszące w sobie trudne i raniące doświadczenia.
Kiedy głęboko nosimy w sobie poczucie że jesteśmy gorsi, niekochani, że nie zasługujemy na miłość, żyjemy w ciągłym strachu przed odrzuceniem.
Pragniemy aprobaty i jesteśmy gotowi dla niej wiele poświecić. Robimy co w naszej mocy, by „zasłużyć” na docenienie, zatracając się w pracy, w pogoni za sukcesem, wyniszczając swój organizm. Nie brakuje wcale osób, a wręcz ich liczba wciąż wzrasta, które próbują otrzymać uznanie i miłość, żyjąc zadaniami i stale zwiększając swoją efektywność w pracy. Po przykrywką tej nadmiarowości, ukryte jest pragnienie aby móc usłyszeć: „Tak wiele zrobiłeś, tyle zrobiłeś. Jesteś niesamowity”. Nie zauważając, kiedy stają się niedostępni, nieobecni dla bliskich bo zapracowani. I tym samym- paradoksalnie- skazują się na samotność i brak więzi. Tam gdzie zadania sią najważniejsze nie ma miejsca na rozmowy, refleksje, ciszę, przestrzeń, i czasu na to, by poczuć, by się zastanowić, zwrócić się do swojego wnętrza. Relacje z ludźmi stają się powierzchowne. Słyszymy, ale nie słuchamy. Nasza uwaga jest rozproszona. Skupieni na efektywności, nie potrafimy skupić się na emocjach. Bliscy czują się niewidziani, nieważni. A bliskie więzi są podstawą naszego dobrostanu, poczucia szczęścia i spełnienia. Wydłużają życie i zapobiegają wielu dolegliwościom somatycznym- na to wskazują liczne badania. To dlatego problemy w relacjach są jednymi z najczęściej zgłaszanych przez osoby rozpoczynające psychoterapię. Pacjenci skarżą się na poczucie osamotnienia w związkach, brak bliskości. Rosnąca liczba rozwodów pokazuje, jak poważny jest to problem. Każdy z nas ma w sobie potrzebę prawdziwego kontakty z drugim człowiekiem, zrozumienia, obecności, empatii. Przepracowani- nie jesteśmy w stanie ofiarować tego nikomu, również samemu sobie. Kiedy jesteśmy w trybie zadaniowym, funkcjonujemy z bliskimi niczym menadżerowie. Monitorujemy, zarządzamy, wydajemy polecenia, oczekujemy, chcemy szybkich rezultatów. Kiedy bliscy cierpią, doradzamy, dajemy instrukcje. Jesteśmy zniecierpliwieni, krytyczni. Przemawiamy, nie słuchamy. Partnerzy, dzieci, przyjaciele, zaczynają się oddalać, mają żal. A my czujemy się winni, sfrustrowani, nierozmieniani i coraz bardziej samotni.
Nikt nie chce czuć bólu. Ludzie często szukają sposobów na „znieczulenie”. Ponieważ emocje nie pomagają w efektywności, starają się je wyłączyć, odciąć się od nich. Pomaga w tym alkohol, substancje odurzające, serfowanie w internecie, gry komputerowe, sporty ekstremalne. Poruszając się od zadania do zadania, można skutecznie unikać doświadczenia cierpienia. Gdy jesteśmy stale zajęci, dzień mija niepostrzeżenie, a my nawet nie wiemy co się z nami dzieje. Nie rozumiemy, dlaczego czujemy: bezsens, dojmujący smutek, niepokój, opadamy z sił. Nie mając łączności ze swoim wnętrzem, często doświadczamy odrętwienia i pustki.
Wielu ludzi wierzy, że rolą bolesnych uczuć, jest jedynie popsucie nam dobrego humoru. Jednak nasze emocje, w tym ból ciała, to posłańcy, którzy przynoszą cenne wiadomości próbują pomóc. Chcą powiedzieć nam „że coś jest nie tak”, i jeśli ich nie posłuchamy, wyjaśnią, co konkretnie. Smutek bywa informacją, że potrzebujemy zwolnić tempo, dać sobie wytchnienie od wymagań rzeczywistości, odpocząć, zregenerować siły, spędzić więcej czasu z bliskimi. Złość może nam sygnalizować, że spotyka nas niesprawiedliwość, ktoś nas źle traktuje i dzieje nam się krzywda. Dzięki temu jesteśmy w stanie wybrać i podjąć odpowiednie działania pozwalające zadbać o siebie, ochronić. Może zabrzmi to nieco kontrowersyjnie, ale potrzebujemy cierpienia do rozwoju, rozumienia siebie, do budowania zdrowej tożsamości.
Zmiana w życiu, zaczyna się od zgody na to, aby być w kontakcie z tym, co aktualnie dzieje się w naszym wnętrzu. To otwartość na doświadczanie cierpienia, trudnych uczuć i myśli. Kierowanie uwagi na to, co tu i teraz, na to co dzieje się w naszym ciele, emocjach, umyśle, wyobraźni. To akceptowanie tego, kim jesteśmy w tym momencie i co przeżywamy. Jednak kontakt z samym sobą, nie zadzieje się w drodze do pracy, w przerwie lunchowej lub pomiędzy wysłaniem maila a rozmową telefoniczną. Trzeba się zatrzymać. Przestać robić, wyjść z przymusu efektywności. Zrobić przestrzeń. Im bardziej oddalamy się od swojego ciała, tym mniejszy mamy dostęp do swoich emocji. Wiele badań naukowych potwierdza, że ma to wpływ na nasze zdrowie o dobrostan. To właśnie w otwartości na doświadczanie, wyłania się gotowość do skupienia także na drugiej osobie, do przepływu uczuć w szczerym dzieleniu się, wymianie. Tu rodzi się bliskość, przynależność, miłość. Tak powstaje siła do pokonywania wszelkich życiowych trudności.
Moc Myśl
psycholog Warszawa Targówek
psycholog Warszawa Bielany
psycholog dziecięcy Warszawa Targówek
psycholog dziecięcy Warszawa Bielany
psychoterapia Warszawa Targówek
psychoterapia Warszawa Bielany
Wszelkie prawa zastrzeżone @ Moc Myśli 2022, polityka prywatności